Tolkien i C. S. Lewis. Historia niezwykłej przyjaźni
Autor niniejszej
książki, znawca twórczości Tolkiena i Lewisa, przedstawia czytelnikowi sylwetki
dwóch niezwykłych pisarzy, których połączyła mocna i trwała przyjaźń, trwająca
ponad 40 lat. Publikacja przedstawia fakty w większości znane pasjonatom obu
pisarzy, poszerzając je jednak o nowe i ciekawe wątki.
Charakterystyka
bohaterów
W początkowych
rozdziałach książki czytelnik zostaje zapoznany z krótkimi biografiami Tolkiena
i Lewisa. Ich dzieciństwo, życie rodzinne i naukowe, staje się tłem, na którym
zostaje w dalszej części zobrazowana ich przyjaźń, zapoczątkowana spotkaniem w
1926 roku w Oksfordzie. Autor nie pomija nawet wyglądu fizycznego obu
przyjaciół i ich usposobienia. Tolkien był wysoki i szczupły, takim pozostał aż
do starości. Był postrzegany jako nieco wycofany i zamknięty, choć dla
wszystkich starał się być życzliwy. Lewis natomiast był dobrze zbudowany,
rozgadany i niezwykle otwarty na nowe znajomości.
Wspólne
zainteresowania
Zarówno dla Tolkiena,
jak i dla Lewisa, bardzo ważny w ich pracy twórczej był język. Tolkien był
filologiem starej daty, dokładnie badającym tworzywo, z którego sam tworzył, nie
uznając „segregacji czy separacji Języka i Literatury”[1].
Wydał kilka publikacji, w których ustosunkował się do badań literaturo- i
językoznawczych. Świat stworzony przez niego z taką precyzją, a zwłaszcza
tworzone w nim nazwy, zauważalne są później, nieco przekształcone lub podobne,
także w utworach Lewisa.
Obaj interesowali się
czasami pogańskimi, przedstawiając w wielu swoich utworach czasy
przedchrześcijańskie, niepozbawione jednak dobra, szlachetności i bohaterstwa. Także
baśń, którą wielu uważa za utwór przeznaczony dla dzieci, obaj pisarze
postrzegali jako idealny gatunek dla dorosłych. „Utwór taki pomaga m. in.
doprowadzić czytelnika do <<ozdrowienia>>, czyli do odnowienia
prawdziwego znaczenia zwykłych i skromnych rzeczy, składających się na życie
ludzkie i rzeczywistość – takich jak miłość, myśl, drzewa, wzgórza i jedzenie”[2].
Oprócz wspólnych
zainteresowań łączyły ich także wspólne apatie, m. in. do wzrastającego kultu
nauki, odrzucającego alternatywne drogi do osiągnięcia wiedzy, którymi dla
Tolkiena i Lewisa była sztuka, religia, a także zwykła ludzka mądrość. Szanowali
osiągnięcia naukowe, doceniali prace badaczy, jednak nie mogli się pogodzić z
modernizacją mentalności ludzkiej, która odrzucała to, co dawne i
stabilne.
Wzajemna
ocena twórczości
Podczas spotkań
nieformalnej grupy The Inklings, powstałej
1933 roku, na które przybywali m. in. Tolkien, Lewis i jego brat Warnie,
Hugo Dynson, Robert E. Havard, odczytywano fragmenty powstających dzieł. Oprócz
tego Tolkien dzielił się z Lewisem swoimi postępami w pracy indywidualnie i był
przez niego stale zachęcany do kontynuacji dzieła, które przyniosło mu później
taką sławę. Mowa oczywiście o Hobbicie
i „drugim Hobbicie”, jak zwano
powstającego Władcę Pierścieni. Bez
uważnego słuchacza, jakim był Lewis, te wielkie powieści mogłyby nigdy nie
zostać ukończone.
Tolkien o twórczości,
ale i działalności Lewisa w ogóle, wypowiadał się nieco mniej przychylnie.
Oczywiście nie odmawiał przyjacielowi talentu czy dobrych chęci, kiedy ten
propagował, jak już nawrócony, chrześcijaństwo. Lewis wspominał, że Tolkienowi
nie spodobały się Opowieści z Narnii. Prawdopodobnie
wynikało to z faktu, iż wg Tolkiena zwierały one „zbyt wiele alegorii, nazbyt
bezpośrednio odnosząc się do chrześcijaństwa”[3]. Jeśli
chodzi o działalność ewangelizacyjną Lewisa, nie spotkała się ona z
przychylnością przyjaciela, ponieważ te uważał, że publiczne głoszenie Słowa
Bożego jest zadaniem duchowieństwa.
Podsumowanie
Ostatni rozdział,
noszący tytuł Dar przyjaźni, jest
podsumowaniem interesującej relacji między dwoma pisarzami, która trwała od
1925 roku. Wyłuszczony został także dokładnej wpływ, jaki miał Tolkien na
Lewisa, który w całej książce także został kilkukrotnie wspomniany. Chodziło
głównie o „Tolkienowskie poglądy na mity, istotę opowieści i rolę wyobraźni”[4] poprzez
które Lewis doszedł do wiary w Boga, lecz niestety nigdy nie stał się
katolikiem.
Nie sposób wymienić
wszystkich wątków poruszonych przez Durieza. Opisał on pokrótce lektury, które
kształtowały obu pisarzy, ludzi wywierających na nich wpływ już we wczesnych
latach życia oraz w wieku dojrzałym, a także stosunek, jaki mieli do swej pracy
i jak postrzegali swoich czytelników. Lewis pisał, że „dobry czytelnik czyta
wszystko na poważnie, to znaczy wkłada w czytanie całe swoje serce i odbiera
wszystko najlepiej, jak umie”[5]. Autora
należy docenić za zebranie obszernej bibliografii o twórcach, którą umieścił na
końcu swej książki, a także za spis dzieł, które wyszły spod ręki Tolkiena i
Lewisa, także z uwzględnieniem tych, które wydano już po ich śmierci.
Książka, częściowo
dokumentalna, częściowo fabularyzowana, jest kolejną pozycją, po którą z
pewnością sięgną fani jednego, jak i drugiego autora. Choć przedstawia ona
wiele aspektów nowych, rzucając wyraźniejsze światło na przyjaźń Tolkiena i
Lewisa, to w wielu kwestiach jest powtórzeniem tego, co zostało już napisane o
nich w innych publikacjach lub chociażby w Listach
Tolkiena. Zbędne są streszczenie takich utworów, jak Hobbit czy Opowieści z Narnii,
które zapewne zna każdy czytelnik tej książki. Docenić jednak należy krótko
zarysowane fabuły mniej znanych dzieł oraz ich recepcje.
Historia
niezwykłej przyjaźni jest, mimo wszelkich zastrzeżeń,
lekturą wartościową, pozwalającą lepiej zrozumieć to, co w swoich dziełach
chcieli przekazać Tolkien i Lewis. Duriez, zagłębiając się w biografie autorów,
o których wspomina we wstępie książki, a także w ich dzieła, starał się jak
najrzetelniej przedstawić relację między dwoma pisarzami, którą naprawdę można
nazwać niezwykłą przyjaźnią, mimo jej osłabienia, spowodowanego różnymi
życiowymi zawirowaniami.
Tekst za: http://historia.org.pl/2013/07/23/tolkien-i-c-s-lewis-historia-niezwyklej-przyjazni-colin-duriez-recenzja/
[1] C. Duriez, Tolkien
i C. S. Lewis. Historia niezwykłej przyjaźni, Kraków 2011, s. 206.
[2] Ibid., s. 98.
[3]
Ibid., s. 173.
[4]
Ibid., s. 64.
[5] Ibid., s. 92.